poniedziałek, 10 grudnia 2012

Interesy z toba, to byla przyjemnosc Jaredzie Leto



- Jasna cholera! - wykrzyknął na cały głos mężczyzna o sięgających prawie ramion, ciemnobrązowych włosach, gdy zobaczył, że w jego bagażniku nie ma zapasowego koła.Znajdował się kilkadziesiąt kilometrów za miastem i właśnie złapał gumę. - Zabiję idiotę - warknął pod nosem, sięgając do kieszeni po swoje ukochane blackberry. Szybko wstukał numer brata i przyłożył telefon do głowy.
- Nooo? - Usłyszał znudzony głos i aż coś się w nim zagotowało.
- Gdzie jest zapasówka? - spytał używając najgroźniejszego tonu, na jaki było go stać.
- Co? - Mężczyzna po drugiej stronie najwidoczniej był całkowicie niezainteresowany rozmową.
- Zapasowe koło, kurwa! - wrzasnął ten pierwszy i w przypływie wściekłości kopnął auto.
Nienawidził samochodów, ale w dzisiejszych czasach, były one wręcz niezbędne. Zwłaszcza komuś takiemu jak on.
- Jedziesz na nim - mruknął rozmówca i rozłączył się.
Brunet spojrzał z niedowierzaniem na telefon, po czym ponownie wybrał numer brata.
- Masz pół godziny żeby mi, kurwa, przywieźć nowe koło - powiedział, gdy tylko usłyszał, że brat odebrał. - Jestem na wylotówce z miasta, tam gdzie zwykle skręcasz nad jezioro.
- Pieprz się - odparł starszy z braci. Najwidoczniej nie miał zamiaru pomagać młodszemu.
- Cholera, Shannon! Od tego wszystko zależy! - krzyknął i rozłączył się. Miał tylko nadzieję, że braciszek ruszy tyłek sprzed telewizora i dostarczy koło. Czas ucieka.
Był umówiony na 17, prawie 100 kilometrów za miastem i musiał tam być jeśli nie chce mieć problemów z tymi ludźmi. Póki co, miał jeszcze trochę czasu, ale nie na tyle, żeby mógł się zrelaksować i spokojnie czekać na Shannona.
Cholera jak on nienawidził, kiedy jego interesy były w cudzych rękach. Nie ważne, czy to brata, matki, przyjaciela... Po prostu tego nienawidził! Tomo miał rację. Był pieprzonym perfekcjonistą, ale nie potrafił tego zmienić. To on musiał mieć kontrolę i dlatego tak się wściekał kiedy ją tracił.


- Nareszcie - jęknął, gdy zobaczył jak samochód brata zwalnia i staje przed nim.
- Ostatni raz - warknął poirytowany Shannon wysiadając i otwierając bagażnik. – Zabieraj!
- Dzięki. - Jared od razy zabrał się za zmienianie koła, nie patrząc nawet na brata. Nie przyznał się po co jedzie tak daleko. Bąknął coś o jakiejś panience i błagał w duchu, żeby Shann nie pytał o więcej.
- Następnym razem sam sobie radź! - Shannon spojrzał krytycznie na młodego, po czym wrócił do auta i odjechał z powrotem w stronę Los Angeles.
- Następnym razem nie dostaniesz mojego samochodu - mruknął sam do siebie Jared dokręcając ostatnie śruby, po czym wytarł dłonie o jakąś starą koszulę, którą miał w bagażniku i szybko wskoczył za kierownicę.
Czuł się jak na jakimś cholernym wyścigu z czasem, gdy łamał wszystkie ograniczenia prędkości, choć i tak miał świadomość tego, że się spóźni. Nie było innej opcji. Shannon zbyt długo dostarczał mu koło. Modlił się tylko, żeby tamci ludzie byli wyrozumiali. Nie chciał skończyć w szpitalu przez kilkuminutowe spóźnienie. Raz już tam był z podobnego powodu. Nie miał pojęcia jakby ponownie wytłumaczył matce złamany nos, kilka żeber i narkotyki we krwi.
Tak, brał od kilku tygodni. Ale panował nad tym. Musiał brać. Właśnie pracowali nad trzecią płytą. Całe dnie spędzał w studiu nagrywając i montując materiał, a nocami pisał teksty, komponował muzykę. Musiał się wspomagać. Nie pociągnąłby bez codziennej dawki kokainy. Zwariowałby zanim płyta trafiłaby do sprzedaży. A ten krążek to wielka sprawa.
Debiutancki album przeszedł bez rozgłosu, co go mocno podłamało. Ale A beautiful lie to było to. Sprzedała się w ogromnym, jak na jego oko, nakładzie, większość koncertów, które dali w Stanach, były wyprzedane, więc wytwórnia dała im szansę. Dostali większy budżet i kredyt zaufania. Jeśli kolejny krążek przebije poprzedni, wychodzą na szeroki rynek. Światowa trasa, wielkie sale koncertowe, największe festiwale. Musiał to mieć. Właśnie dla tego zrezygnował z aktorstwa. Teraz nie liczyło się nic poza wydaniem This is War. A później będą tylko oni i Echelon, ich najwspanialsza rodzina.
Z piskiem opon wjechał na prawie pusty parking i zatrzymał się przy czarnym, dużym aucie, o który opierało się dwóch facetów, a na masce, po turecku siedziała młoda dziewczyna, najwidoczniej opalając się.
- Jak zwykle każesz na siebie czekać, panie Leto - odezwał się jeden z mężczyzn wyciągając z kieszeni paczkę fajek i odpalając jedną kolejną od poprzedniej.
- Małe problemy techniczne - wytłumaczył się potulnie Jared.
- Masz? - spytał drugi z nich, a dziewczyna zaciekawiona zwróciła na nich swój wzrok.
- Okrągłe 40 tysięcy - mruknął Jared otwierając tylne drzwi auta i wyciągając plecak z gotówką. Podszedł powolnie do gościa z papierosem w ustach i podał mu plecak. Ten przeliczył dokładnie zawartość i wrzucił go do auta, na siedzenie kierowcy.
- Twoje zamówienie. - Wyciągnął niewielki pakunek owinięty czarną folią i podał Leto, który nie sprawdzając zawartości, włożył go do schowka w samochodzie.
- Więc jesteśmy kwita. - Leto wyprostował się i obszedł swój samochód stając przy drzwiach kierowcy.
- Jeszcze jedno - zawołał kumpel faceta z papierosem. Szybko podszedł do Jareda i zadał mu kilka sinych ciosów w brzuch i głowę, po czym sięgnął do kieszeni po nieduży nóż i dźgnął swoją ofiarę tuż pod linią żeber, po lewej stronie. - Nienawidzę spóźnień - warknął i kopnął w żebra Leto, który leżał na ziemi.
- Interesy z tobą, to była przyjemność Jaredzie Leto. - Po raz pierwszy odezwała się dziewczyna, po czym zwinnie zeskoczyła z maski samochodu i zajęła miejsce za kierownicą. - Jedziemy chłopaki. - Zarządziła i po chwili całą trójką odjechali zostawiając krwawiącego, tracącego przytomność Jareda przy jego aucie. Nie było najmniejszych szans na to, że ktoś go tutaj znajdzie, a jeśli szybko nie zostanie mu udzielona pomoc, wykrwawi się. O to im właśnie chodziło. Trzeba było uciszyć kolejnego niewygodnego człowieczka.

~*~
Ze specjalną dedykacją dla za czytanie moich tekstów w ekspresowym tempie. :D

2 komentarze:

  1. hahah dziękuję za dedykację xD <3 Już przeczytałam :D No i znowu pochwalę. Miło się czyta takie historie, do tego z udziałem Jareda,Shannona i Tomo. Pełen podziw <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę uprzejmie i dziękuję za miłe słowa. :D

      Usuń